Fragment powieści Krystyny Bartłomiejczyk „Zapisane w gwiazdach”

Była szósta rano, gdy Alicja stanęła przed bramą z kutego żelaza. Za kwadrans siódma usłyszała ryk silnika w oddali. Dźwięk narastał z każdą sekundą, aż wreszcie zza zakrętu wyłonił się motocyklista z twarzą zasłoniętą przyciemnioną osłoną kasku. Pędził yamahą na złamanie karku po pustej ulicy, jakby ścigały go duchy.
Brama powoli zaczęła się otwierać. Motocykl zwolnił, czekając, aż ta całkowicie się otworzy.
– Panie Orlicz!
Silnik zawył głośniej, zagłuszając krzyk Alicji, i motocyklista wjechał na posesję. Gdy dotarł na podjazd, zakręcił i stanął przy garażu w głębi działki. Ściągnął kask, odsłaniając czarne włosy, zeskoczył z motoru i zmrużywszy oczy, patrzył na biegnącą w jego stronę kobietę.
– Dzień dobry – sapnęła zadyszana, schylając się i opierając rękę na udzie, by złagodzić bolesną kolkę atakującą jej bok. Kiedy wreszcie podniosła głowę, ujrzała wysokiego na jakieś metr osiemdziesiąt pięć mężczyznę w czarnych postrzępionych dżinsach i skórzanej kurtce narzuconej na biały T-Shirt. – Pan Wiktor Orlicz, prawda? – spytała niepewnie.
– Nie pamięta mnie pani? No nie, jestem zdruzgotany.
– Ależ pamiętam. Doskonale pamiętam pana twarz ze zdjęć. Wie pan, mam bardzo dobrą pamięć do twarzy.
– Z dopasowaniem do sytuacji jest gorzej, prawda? – Uśmiechnął się nieznacznie. Nie sądził, żeby go kojarzyła, i nie kwapił się, żeby jej o tym przypominać. – A oprócz tego, że wtargnęła pani na moją posesję, to kim pani jest?
– Alicja Różańska z „Pulsu Orzelska”. Zostawiłam panu wiadomość, ale pan nie oddzwonił. Pomyślałam, że złożę panu wizytę osobiście. Porozmawiamy?
– Skoro nie oddzwoniłem, to znaczy, że pani nie powinno tu być – odparł obcesowo.
– Ale jestem, czy pan tego chce, czy nie.
– Gdybym nie chciał, nie weszłaby pani na posesję. Wielu próbowało. Pozwoliłem pani. Mogę wiedzieć, jak mnie pani namierzyła?
– A to takie trudne? Nie jest pan postacią anonimową i nie mieszka w dżungli. Pomijając te szczególiki, to moja praca. Panie Orlicz – powiedziała niecierpliwie. – Rozmawiałam już w dziwaczniejszych miejscach, rozmowa na progu naprawdę nie robi na mnie wrażenia.
W oczach Orlicza błysnęło nikłe rozbawienie. Otworzył drzwi jedną ręką, a drugą zaprosił Różańską do środka. Ten pozbawiony sztuczności gest miał w sobie coś niedzisiejszego. Zdradzał dobre pochodzenie, dobre maniery i budził sympatię.
🧡 FRAGMENT „Zapisane w gwiazdach” Krystyna Bartłomiejczyk